środa, 21 sierpnia 2013

Prolog cz.1

"Nasze istnienia nie należą do nas, od łona do grobu są związane z tymi, którzy byli i będą. Każdy zły i dobry uczynek rodzi naszą przyszłość"
Atlas chmur 

Zdarzyło się to pod wieczór, gdy zachodzące słońce oślepiało wszystkich i nadawało cichym przedmieściom mugolskiego Londynu niewiarygodnie czerwony połysk. Mała kasztanowłosa dziewczynka, wyglądająca na sześć może siedem lat wracała sama do domu od koleżanki, ponieważ jej rodzice pracowali tego dnia wyjątkowo do 20 w nocy, a jej niania kończyła prace o 16. Przechodziła właśnie przez ulicę, gdy zauważyła samochód jadący wprost na nią. Chciała uciekać, lecz gdy tylko postawiła jeden krok potknęła się o sukienkę, w którą akurat była ubrana i upadła. Auto było jeszcze trochę od niej, więc pomyślała, że ma jeszcze szanse uciec, chociaż auto nie zwalniało. Nagle koło niej znalazł się platynowłosy chłopczyk w jej wieku. Pomógł jej wstać i przebiec na chodnik. Nikt tego zdarzenia nie widział, ponieważ dziewczynka mieszkała w okolicy, gdzie trudno było o kogoś spacerującego po ulicach. Gdy dziewczynka otrząsnęła się już z szoku spojrzała na chłopca. Patrzył on na nią z łobuzerskim uśmiechem, a w jego oczach można było dostrzec radosne iskierki.
- Jestem Draco - przedstawił się i wyciągnął do niej rękę.
- Hermiona - powiedział i uścisnęła mu przyjaźnie dłoń.
- Dzięki za uratowanie. Jesteś naprawdę szybki - pochwaliła go, a on w odpowiedzi  uśmiechnął się do niej.
- Draco... Musimy iść - zawołała zachrypniętym głosem starsza kobieta.
- To moja babcia. Musze iść. Przyjdź jutro na plac zabaw na górce około 12 to pogadamy. Paa... Do jutra!- pożegnał ją i pobiegł do staruszki. Hermiona zdołała jedynie wydusić ciche paa. Długo nie mogła ruszyć się z miejsca myśląc o tym co jej się przed chwilą przytrafiło. Gdy w końcu ruszyła się z miejsca i poszła do domu potrafiła myśleć tylko o jutrzejszym spotkaniu z chłopcem Draco, Jej bohaterem.